Saturday, September 14, 2013

Camping & School

Ostatnie 3 dni wakacji spędziłam na campingu z moja rodzinka. Rozłożylismy 3 duże namioty, w których spalismy. Szybko nawiazalismy kontakt z sąsiadami co jest naturalne tutaj. Już pierwszego dnia nasz 4 letni sąsiad chciał za mną isc.

Treningi tez sie zaczęły i byłam pierwsza nowa. Potem moja koleżanka z Ekwadoru sie dołączyła. Po tygodniu szkoły było try out do cheerleaders. Pierwszy tydzień szkoły nie był trudny, potem duzo pracy domowej z algebry i angielskiego. Moja praca domowa z algebry zajmowała mi aż 4 kartki A4, następnie sie dowiedziałam ze nie muszę wszystkiego odrabiać, tylko zrobic tyle ile chce poćwiczyć  i pokazać ze umiem. Z angielskiego codziennie prawie jest zadane cos do napisania. W tym roku będziemy pracować nad autobiografia. W szkole używa sie folderów i 3 ring binders (segregatorow), bo duzo papierów dostajemy, a zeszytów rzadko. Historia jest chyba jednym z trudniejszych przedmiotów, terminy, słówka...początek nie jest łatwy. Czasem na zajeciach uzywamy ipadow. Prace domowa z każdego przedmiotu zostawia sie w miejscu na to przeznaczonym, nauczyciel raczej nie przypomina o tym. Jeżeli nie oddaje sie w terminie to tracisz punkty. Jeszcze sie w tym gubie... Do szkoły jeżdżę żółtym amerykańskim autobusem. Raz nie wiedziałam o której jest, spoznilam sie i mama musiała mnie zawieść. Lekcje zaczynaja sie o 8:35 i kończą o 3:42. Kazdy uczen ma inny plan zajec lecz codziennie jest on taki sam. Ja mam marketing,francuski,us history 1900-1945,angielski,study hall, hiszpański. Każdy w swoim planie ma study hall - jest to godzina poświęcona na odrabianie lekcji i naukę. To naprawdę dobre rozwiazanie w porównaniu do tego jak funkcjonuje Polska szkoła. Po lekcjach duzo uczniów ma zajęcia sportowe jeżeli należą do jakiś klubów (mozna mieć tez wf jako lekcje albo nic z zajęć sportowych). Ja mam 3 razy w tygodniu cheerleaders po 2h albo dłużej. Podczas lunchu mozna wyjść ze szkoły, jest aż godzina czasu. Ja zazwyczaj jem ze znajomymi w szkole.

Jednego dnia mieliśmy spotkanie(Eva-Ekwador,Alejandro-Hiszpania,Dominika-Czechy,Andrea-Niemcy) z nasza koordynatorka Jannel i naszymi rodzinami. Musieliśmy przygotować cos do jedzenia z naszego kraju. Odbylismy rozmowę z Jannel na temat zasad, wyjazdu do Chicago i sleep over (nocowania), które będziemy robic u niej w domu.

W piątek był pierwszy mecz football , dzien wcześniej dostałam strój i mogłam kibicować. Najtrudniejsze jest chyba założenie kokardki na włosy. Po szkole była u mnie Eva, ale nie mialysmy zbyt duzo czasu zeby sie przygotować do meczu, bo przegapilam autobus kolejny raz i musiałam dzwonić do mojej host mamy zeby nas odebrała ze szkoly. Potem spoznilysmy sie jak zwykle...tutaj człowiek na nic czasu nie ma. Tak jak podczas przerw...tylko 5 minut, a szkoła jest ogromna, ze zdazasz tylko z klasy do klasy przejść. Wracając do meczu...tak sie pogubilam, ze nie zauważyłam kiedy zaczęliśmy. Początek był okropny. Potem pare razy zrobiłam shoulders, cheer, musialysmy tez schodzic z Eva, bo nie znamy jeszcze wszystkich ruchów. Po meczu wszyscy na trybunach podeszli do barierek i czekali, aż zawodnicy przybija im piątki, a my czekaliśmy na stadionie.
                                                 

                                                         (Guillermo,ja,Alejandro,Eva)






                                                          Za tydzień homecoming ;)

                               

3 comments:

  1. Hej kuzynka widzę że się trochę motasz ale dajesz sobie radę ;) oby podobało Ci się wszystko od początku do końca;) szybko wszystko na pewno zalapiesz trzymam kciuki buziaki. Monika

    ReplyDelete
  2. O matko! Zupelnie jak w jakims filmie *.* Jak tak czytam ten Twoj blog to mam ochote spakowac manatki i leciec do Cb pierwszym lepszym samolotem :D
    Sabi

    ReplyDelete