Tuesday, August 27, 2013

First days here

W piątek 23 sierpnia zaczęła sie moja podróż do Ameryki. O godzinie 7:10 miałam samolot do Brukseli, następnie do Chicago wypasionym samolotem, gdzie kazdy mial telewizorek na którym mozna było oglądać filmy,czytać i słuchać muzyki (tak nawet Justin'a Bieber'a). Na lotnisku O'Hare spędziłam 8h, ale czas szybko minął. Musiałam sie tam przemiescic kolejka z terminalu 5 na terminal 1 oraz wykonanac wiele innych skomplikowanych operacji jak odebranie i ponowne nadanie bagażu. Trzeci i ostatni samolot miałam do miejscowości Eau Clair, gdzie dotarłam już w nocy. Tam czekała moja host rodzinka (Janet,Dan,Alex,Garrett,Madison) z kwiatami i balonem z napisem "Welcome Home" :)

To była prawdopodobnie najdłuższa i najcięższa podróż w moim życiu...

Następny dzien był deszczowy, więc zwiedzilam okolice samochodem. Wstapilismy po drodze do Irvine Park & ZOO, gdzie maja białego tygrysa i czarne niedźwiedzie. Wieczorem przyszli do nas na kolacje znajomi, ktorzy maja dwojke dzieci Maizie i Jake'a. Graliśmy w baseball, zjedlismy kolacje na plastikowych talerzykach, a potem oglądaliśmy film.

Od niedzieli zrobiło sie bardzo gorąco...rano poszliśmy na zakupy do Walmart i kupiłam trochę rzeczy do szkoły i do pokoju. Potem pojechaliśmy na ryby ze znajomymi, a nastepnie nad jezioro poplywac. Dzieciaki graly w popularna gre wodna "chickens" , gdzie trzeba wejść komuś na ramiona i wtedy jest bitwa pomiędzy dwoma parami. Kto pierwszy zrzuci osobę siedząca na górze to wygrywa. Wieczorem byliśmy u tych samych znajomych na kolacji i zjedlismy nasze złowione rybki.    
Tutaj w Ameryce do domu ludzie często wchodzą przez garaż i w ogóle nie zamykają. Kazdy tez ma jakieś zwierzaki w domu...a nawet kilka. Ja mam w psa - Dasher'a i gadajaca papuge - Moose'a ,który śpiewa świąteczne piosenki. Nasi znajomi maja aż 3 psy, kury (mowia ze to są polish chickens), świnke morska i mała jaszczurke.

W poniedziałek byłam w szkole zeby wybrać przedmioty,których będę sie uczyć. Wydaje mi sie, ze jeszcze cos zmienię więc nie będę teraz sie rozpisywać na ten temat... Po poludniu babcia zawiozła mnie i Maddie (11) do mojej szkoły zeby obejrzeć i nagrać trening cheerleaderek, bo chce sie zapisać do drużyny. Był nawet jeden chłopak.

Dzisiaj byłam obejrzeć jak Maddie jeździ na koniach. Jestem ciagle bardzo zmęczona i nie przyzwyczailam sie do zmiany czasowej, więc chyba wezmę tak zwana nap (drzemke).

2 comments:

  1. Super, mam nadzieję, że dobrze się bawisz :) Jakbyś chciała pogadać, bo zabraknie Ci polskiego to pisz śmiało. Skontaktujemy się przez Skypea i wszystko nam opowiesz :) Powodzenia w nowym świecie :)

    Martyna

    ReplyDelete